Posts Tagged ‘lata siedemdziesiąte’

Soweto nigdy nie śpi

18/11/2015

Soweto_townshipPołudniowoafrykańskie Soweto powstało na przedmieściach Johannesburga przez stopniowe przesiedlanie czarnej ludności poza właściwe miasta do tzw. townships – byle jakich osiedli. Jego nazwa pochodzi od pierwszych sylab słów South Western Township.

W Soweto zawsze było beznadziejnie, ale w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych powstało tam całkiem dużo fantastycznej muzyki. Chciałbym dziś zaprezentować przykład gatunku zwanego „mbaqanga” albo „township jive” – Akulalwa Soweto (1973) żeńskiego zespołu wokalnego Mgababa Queens.

Tytuł znaczy „Soweto nigdy nie śpi”, co brzmi w zasadzie pozytywnie. Ale gdy popatrzy się na zdjęcia rozpadających się blaszanych ruder, z których składa się osiedle, to zastanawiam się, czy ta bezsenność jest aż taka super.

Pięknej melodii i harmoniom towarzyszy zadziwiający rytm, kojarzący się z  niektórymi piosenkami Joy Division (np. Komakino). Nie wiem, czy Joy Division się nimi inspirowało, ale jest pewna szansa, ponieważ muzyka afrykańska była promowana przez legendarnego brytyjskiego prezentera radiowego Johna Peela. Umożliwiło to np. splagiatowanie wspaniałego kawałka Umculo Kawupheli Mahotella Queens przez, nota bene całkiem ciekawy, brytyjski zespół Bow Wow Wow (pod tytułem See Jungle). Najbardziej jednak znanym dziełem zainspirowanym mbaqanga jest album Graceland Paula Simona. Ten raczej nie słuchał Johna Peela, ale muzyka RPA (a także Zimbabwe – porównajcie sobie brzmienie Graceland np. ze składanką Viva Zimbabwe) najwyraźniej do niego dotarła.

Jeśli chcielibyście posłuchać więcej takich piosenek, to Mgababa Queens niestety nie nagrały za wiele, za to wspominane już Mahotella Queens mogą się pochwalić porządnym dorobkiem. Odradzam tylko ich późniejszą (od połowy lat 80-tych) kolaborację z innym piosenkarzem z Soweto, Mahlotinim, bo „Mahlotini and Mahotella Queens” to była jakaś kiepska atrakcja cyrkowa. Za to ich wcześniejsze nagrania były wspaniałe – mogę polecić np. dość hardrockowy utwór Wozani Mahipi, podobno o przybyciu do Soweto hipisów.

Wszystkie trzy piosenki  z tego wpisu znajdziecie na wydanej w 1986 roku składance ze śpiewającymi paniami z RPA pt. Soweto Never Sleeps . Ten fantastyczny album raczej trudno kupić, ale przy odrobinie wysiłku można go znaleźć w sieci. A jeśli chcecie jeszcze więcej południowoafrykańskiej muzyki, to polecam blog Electric Jive z różnymi trudno dostępnymi nagraniami, w tym Mahotella Queens.

Zdjęcie Soweto: Creative Commons – Matt-80 na Wikimedia Commons.

Bracia na zjeżdżalni

03/09/2015

gołąb na brzoskwiniMoją ulubioną piosenką funkową i jedną z ulubionych piosenek w ogóle jest Brothers on the Slide (1974) zespołu Cymande. Zmieniła ona moje dotychczasowe skojarzenia z utworami funkowymi bo, po pierwsze, nie była rozciągnięta i monotonna, a po drugie, nie była autotematyczna (jak np. One Nation Under a Groove Funkadelic: „Do you promise the funk, the whole funk and nothing but the funk?”).

Utwór zaczyna się od niesamowicie przebojowej partii gitary, kojarzącej się z Red Hot Chili Peppers za czasów Johna Frusciante. Potem pojawia się tekst przestrzegający przed karierą przestępczą. Wyrażenie „on the slide” prawdopodobnie oznacza  udział w jakichś przekrętach. Aby zrozumieć tekst, trzeba jeszcze wiedzieć, że „brother” to czarnoskóry mężczyzna,  „inside” znaczy „w pudle”, a „the man” to szef, rząd albo bogacze. Brothers, którzy są on the slide, wkrótce znajdą się inside, ale tłumaczą się, że the man przecież też kręci wałki.

Zespół Cymande powstał, co w funku rzadko się zdarza, w Wielkiej Brytanii, a jego członkowie pochodzili w większości z Karaibów. Nazwę grupy czyta się chyba „samandi” i oznacza ona, w którymś z karaibskich języków, gołębia – bo zespół promował pokój na świecie. W kwestii pokoju, jak wszyscy widzimy, gówno zdziałali, ale udało im się przynajmniej stworzyć trochę niesamowitej, funkowo-karaibsko-afrykańsko-mistycznej muzyki.

Jeśli chcecie poznać więcej Cymande, to polecam np. ich największy hit The Message, mój faworyt Our Love albo dłuższy Dove.

Obrazek: cesarz Song Huizon, Gołąb na brzoskwini (Chiny, 1107)

 

Rząd się sam wyżywi

09/11/2012

W piosence Don’t Worry About the Government z pierwszego albumu Talking Heads, wokalista David Byrne wciela się w rolę pracownika rządu. Radośnie opowiada o szyszkach na szosie, które widzi w drodze do pracy,  o tym, że niektórzy urzędnicy są dla niego jak rodzina, że wybrał sobie fajny budynek na biuro i że można go odwiedzać, bo dla znajomych zawsze znajdzie czas. W refrenie zaś uspokaja wszystkich, którzy przejmują się polityką i rządem, słowami „don’t you worry about me / I wouldn’t worry about me”, co można by przetłumaczyć na polski, ale zniknęłaby wtedy część (to słowo musiało się w końcu pojawić) ironii.

♪ Fajne wykonanie Don’t Worry About the Government w TV (program Old Grey Whistle Test)

Jakiś krytyk wytknął Talking Heads dobór tematów piosenek, a konkretnie, że śpiewają o budynkach (czyli właśnie Don’t Worry…) i jedzeniu (nie wiem, o którą piosenkę chodzi). W każdym razie zespołowi tak się to spodobało, że drugą płytę nazwali More Songs About Buildings and Food. A wśród ich kolejnych tekstów był jeden o tym, że zwierzęta się z nas śmieją (Animals), jeden o kręceniu amatorskich filmów wideo (Found a Job) oraz kawałek o człowieku z radiem w głowie (Radio Head – tak, to stąd wziął nazwę popularny zespół).

Zdjęcie Jean Louc Ourlin (CC)

Kobieto złoty pyle marny

18/05/2010

Stevie Nicks w klasycznej pozie

Długo uważałem Gold Dust Woman za najlepszą piosenkę grunge’owego zespołu Hole. Aż pewnego dnia dowiedziałem się, że to nie ich kawałek, ale zespołu, który dotąd z niczym dobrym mi się nie kojarzył – Fleetwood Mac. Utwór pochodzi z płyty Rumours (1976), najwybitniejszego dzieła brytyjsko-amerykańskiej grupy. Napisała go wokalistka Stevie Nicks i, znając okoliczności powstawania albumu, adresatem wściekłej piosenki jest drugi wokalista Fleetwood Mac, Lindsey Buckingham. (more…)

żegnaj, żółta kostko

04/02/2010

Jeszcze kilka lat temu nie przeszłoby mi przez myśl, że mógłbym katować non stop piosenkę Eltona Johna. Człowiek się jednak zmienia i podczas, gdy moje płyty Sonic Youth obrastają kurzem, płyty Smashing Pumpkins porastają pleśnią, a płyty Pearl Jam cieszą już czyjeś inne uszy, składanki Eltona Johna słucham prawie codziennie za sprawą piosenki Goodbye Yellow Brick Road (1973). (more…)

Konkurs gwiazdkowy „Poznaj Dolores” – płyty do wygrania

15/12/2009

Zapraszam Czytelników do udziału w konkursie zorganizowanym przez księgarnię internetową amaZonka.pl. Do rozlosowania trzy egzemplarze CD El toro de la vida – składanki największych przebojów hiszpańskiej wokalistki z lat siedemdziesiątych, gwiazdy festiwalu Sopot ’72, Dolores Vargas. Jeśli, tak jak do niedawna ja, nic o niej nie wiecie, to (more…)

6 płyt pop, które są nową muzyką poważną

02/09/2009

jonny-greenwood-guitarMało współczesnej muzyki poważnej dociera do kogokolwiek. Między innymi dlatego, że osoby szukające świeższej muzyki z ambicjami artystycznymi otrzymują ją dzięki licznym twórcom muzyki rockowej i jazzowej. Postanowiłem zrobić listę płyt popowych, które za parę lat omawiane będą nie jako muzyka popularna, ale jako późno dwudziestowieczne odpowiedniki „9-tej” Beethovena, Kunst der Fuge Bacha i Święta wiosny Strawińskiego. Inspiracją była lista 5 płyt rockowych dla słuchaczy muzyki klasycznej stworzona dla NPR przez dziennikarza Alexa Rossa. (more…)

P.I.S.K. – żelaznym szlakiem

09/01/2009

Kraftwerk, zdjęcie z książeczki albumu Trans-Europa Express

Kraftwerk, zdjęcie z książeczki albumu Trans-Europa Express

W drugim odcinku serii Plagiaty, inspiracje, sample, kowery zajmiemy się Trans-Europa Express (1977) zespołu Kraftwerk, jednym z najważniejszych dzieł muzyki popularnej. W warstwie muzycznej naśladuje on odgłosy pociągu, tekst natomiast wyraża (choć nie bezpośrednio) tęsknotę za utraconą przedwojenną Europą, która obok fascynacji komputerami, była głównym motywem twórczości niemieckiego zespołu. (more…)