Archive for Listopad 2020

Klasyczna w małych dawkach 2

27/11/2020

Drugi wpis, w którym krótkiej playliście z muzyką klasyczną dla początkujących towarzyszy naszpikowany wartościowymi informacjami i błyskotliwymi żartami komentarz.

Z braku lepszych pomysłów znowu zaczynamy od Bacha, a konkretnie początku Das Wohltempierde Klavier, który późniejszy kompozytor Gounod wykorzystał jako podkład swojego wielkiego przeboju – pieśni Ave Maria. Na playlistę dałem wersję na klawesyn, po którego brzmieniu można rozpoznać muzykę barokową, tak jak po perkusji robiącej pszszsz rozpoznajemy lata 80-te.

Po tym łagodnym wstępie mocne uderzenie – jeden z Tańców połowieckich z opery Kniaź Igor rosyjskiego chemika, a w czasie wolnym romantyka, Aleksandra Borodina.

Trzy najsłynniejsze epoki muzyki klasycznej to barok (ok. 1600-1750), klasycyzm (ok. 1730-1820) i romantyzm (głównie XIX w.). Dwa już były, więc czas na klasycyzm i Adagio z Koncertu fortepianowego nr 21 Mozarta. Koncert nazywany jest często Elvira Madigan od szwedzkiego filmu, który go rozsławił. Spece od muzyki klasycznej często zżymają się na to nazewnictwo i wolą mówić Koncert fortepianowy C-dur KV 467, żeby przypadkiem ktoś niepowołany się nie zorientował, o czym mówią.

Następny w kolejności będzie fortepian bez towarzyszenia orkiestry: Moment musicaux nr. 3 Schuberta (klasycyzm/romantyzm). Skoro już zacząłem o tytułach, to zauważyłem, że jest większa szansa, że utwór fortepianowy będzie fajny, jeśli nie ma w nazwie słowa „sonata”. Tytuł „Moment musiceaux” nie tylko obiecuje, że będzie krótki, ale nawet, że będzie muzyczny.

Słowo „muzyka” w tytule utworu muzycznego to krzepiąca informacja w dzisiejszych niepewnych czasach. Posłuchajmy więc jeszcze fragmentu barokowej Muzyki na wodzie Georga Friedricha Händla, którą król angielski zamówił na plenerowe koncerty nad Tamizą.

Händel był niemieckim Gastarbeiterem w Anglii, a kolejny kompozytor, którego usłyszymy, był Anglikiem z niemieckimi korzeniami. Tworzył na początku XX wieku, nazywał się Gustav Holst, a jego największym przebojem była orkiestrowa suita Planety, a w szczególności utwór Jowisz. Jak tylko jest cokolwiek o planetach, zawsze zaczynam przemówienie o tym, jak łatwo jest zobaczyć planety gołym okiem, jak mało osób o tym wie i że wystarczy sprawdzić w internecie i potem odróżnić je od gwiazd po tym, że nie migoczą, ale tym razem się powstrzymam.

Odcinamy się od ewentualnych niemieckich korzeni i przenosimy do USA, gdzie pod koniec XIX w. pojechał Czech Antoni Dworzak w celu, jak się potem okazało, napisania swoich dwóch najsłynniejszych kompozycji. Były to Symfonia z Nowego Świata„Amerykański” kwartet smyczkowy – na playliście fragment tego ostatniego.

Zaraz po nim więcej Ameryki – niesamowity urywek Appalachian Spring Aarona Coplanda. Podczas II wojny światowej Copland postanowił pisać utwory wspierające morale Amerykanów i najwyraźniej mu się udało, no bo przecież wygrali.

Na koniec podejrzany łabędź z fińskiej krainy umarłych, czyli bajkowy i secesyjny (chociaż do muzyki nie stosuje się raczej ostatniego terminu) poemat symfoniczny Łabędź z Tuoneli Jeana Sibeliusa. Klimat typu: mech, paprotka, opar z błotka.

Ilustracja: Joseph Alanen, Dywanik z jakąś ważną sceną z fińskiej mitologii, 1909, z Wiki