Posts Tagged ‘piękne piosenki’

Był sobie chłopiec z ul. Glucka

16/05/2022

Czy oddychasz cementem, ale za to nie musisz wychodzić, żeby się umyć? To nieomylny znak, że mieszkasz w wielkim mieście, jak bohater piosenki Adriano Celentano Il ragazzo della via Gluck (1966).

Tytułowy chłopiec (ragazzo) chciałby wrócić na zieloną ulicę Glucka pod miastem, ale już za późno. Ulica nie jest już ani zielona, ani pod miastem. Wszystko zabudowali, nie zostawiając trawy – non lasciano l’herba! Bohater równie dobrze może już zostać w centrum i narzekać, że oddycha cementem – in centro, io respire cemento. Nie pociesza go nawet, że nie musi już wychodzić na podwórko, żeby się umyć.

Adriano Celentano faktycznie dorastał na ul. Glucka, ale znajdującej się samym w samym centrum Mediolanu. Czyli nigdy nie było tam zbyt zielono, a młody Adriano nie musiał się przeprowadzać, żeby wdychać cement. Nic dziwnego jednak, że tekst nie jest naprawdę autobiograficzny, bo Celentano napisał muzykę, a nie słowa.

Patron tytułowej ulicy to niemiecki kompozytor włoskich oper Christoph Willibald Gluck, najbardziej znany z Tańca błogosławionych duchów z Orfeusza i Euryki. W Mediolanie chyba należy się spodziewać ulic imienia kompozytorów, bo to przecież światowa stolica opery.

A skoro już o operze mowa, to powiedzmy otwarcie: Adriano Celentano raczej nie znalazłby zatrudnienia w La Scali. Ale nikt nie potrafiłby zaśpiewać pięknych melodii Il ragazzo della via Gluck bardziej wzruszająco. No i nikt nie mógłby zrobić lepszego sygnału „przyjaznego pociągu”, czyli tego „łałaał” pod koniec trzeciej zwrotki. Czy słyszeliście kiedyś bardziej przyjazny pociąg?

Jedząc patrzę do góry

08/05/2022

Największy przebój muzyczny z Japonii to bez wątpienia Sukiyaki Kyu Sakamoto z 1961 r. Sukyaki to takie gotowane danie. Być może zastanawiacie się, dlaczego tematem tak pięknego utworu jest produkt gastronomiczny, skoro można śpiewać o kwiatkach, ptaszkach, albo że do południa budzikom śmierć. Wyjaśnienie jest proste: piosenka nie nazywa się naprawdę Sukiyaki, ale Ue o muite arukō a w jej tekście nie ma ani słowa o jedzeniu.

Krótszy tytuł nadano utworowi w krajach anglojęzycznych, gdzie publiczność doceniła wprawdzie tęskną melodię i prześliczną partię gwizdaną, ale mogłaby mieć problemy z zapamiętaniem „Ue o muite arukō”. Potrawa sukiyaki była zaś wtedy modna i wszystkim od razu kojarzyła się z Japonią. Mógłbym się śmiać, że głupi słuchacze nie mogli nauczyć się czterech japońskich słów, ale sam też pamiętam tylko „Sukiyaki”.

Właściwy tytuł znaczy „Idąc patrzę do góry”, co jest sposobem podmiotu lirycznego na powstrzymanie łez. Z punktu widzenia bezpieczeństwa chyba lepiej się porządnie wyryczeć, a idąc patrzeć raczej przed siebie i pod nogi.

Mimo, że Sukiyaki było naprawdę wielkim hitem (dotarło m.in. szczyt amerykańskiej listy przebojów), to sam poznałem piosenkę dopiero jakieś trzy lata temu. Nie wiem, czy to przypadek, czy skutek marginalizacji wszystkiego, co nie po angielsku. Jestem ciekaw, ile osób zna Ue o muite arukō, więc na końcu wpisu dołączam ankietę. Więcej utworów z lat ok. ’55-’67 z całego świata (oprócz jednego kraju objętego sankcjami) usłyszycie na gigantycznej playliście Placówki postępu Radio Złote Przeboje ONZ na Spotify, którą reklamuję tu bez wytchnienia.

Okładka singla (i większość informacji) z Wikipedii.

top 6: łzy a deszcz

27/10/2016

hiroshige_deszczPrzygotowując listy tematyczne napotkałem poważny dylemat. Nie wiedziałem bowiem, czy piosenki o łzach w deszczu dać na listę o łzach, czy o deszczu. Zrobiłem więc osobną listę, na której znalazły się najładniejsze piosenki o tematyce łączącej te dwa smutne i ciekłe zjawiska.

Roy Acuff – Blue Eyes Crying in the Rain (1947, country) Cztery na pięć utworów na tej liście mówi o przydatnej właściwości deszczu – potrafi on ukryć łzy. Co ciekawe, w najstarszej znalezionej przeze mnie piosence o deszczu i płaczu nie ma o tym ukrywaniu ani słowa. Autor najwyraźniej czuł instynktownie potencjał kombinacji deszczu i łez, ale brakło mu tej iskierki geniuszu, która pozwoliła ludzkości wykorzystać wiatr do napędzania młynów, słońce do uzyskiwania prądu, czy opady do maskowania płynów fizjologicznych.

The Everly Brothers – Crying in the Rain (1962, rock’n’roll) O ile wiem, Crying In the Rain to pierwsza piosenka o ukrywaniu łez przez deszcz. Słowa utworu napisał niespecjalnie znany tekściarz Howard Greenfield, muzykę napisała bardziej znana Carole King, autorka zadziwiająco dużej części znanych melodii z lat sześćdziesiątych. Obecnie najczęściej słyszy się wersje norweskich tuzów popu A-ha.

James Carr – These Ain’t Raindrops (1967, soul) To nie krople deszczu, mówi podmiot liryczny, łzy to! Niweczy tym samym maskujący efekt deszczu, otwarcie informując ukochaną o gruczołowym, nie kondensacyjnym, pochodzeniu płynu w jego oczach.gray896

The Temptations – I Wish It Would Rain  (1967, soul) Być może uczyliście się, że po „if”, when czy I wish nie dajemy will ani would. Czasami jednak się to zdarza i oznacza albo uprzejmą prośbę o zgodę (np. If you will allow me…), albo irytację (I wish you wouldn’t do that), albo wzmocnienie życzenia. To ostatnie można oddać po polsku mówiąc gdyby tylko…, ewentualnie dodając gromkie dalibóg!

The Dramatics – In the Rain (1972, soul) The Dramatics trochę się spóźnili, ale nadrabiają efektami studyjnymi czyli, jak co bystrzejsi mogli się już domyślić, odgłosem deszczu. Deszcz z In the Rain użyty został potem na najlepszej płycie hip-hopowej według blogerów niesłuchających hip-hopu, czyli 36 Chambers Wu-Tang Clanu. Partia gitary też jest dość deszczowa – tę zsamplował GZA z Wu-Tang w piosence Cold World.

Obrazki: ze Stu słynnych widoków Edo Hiroshige (1857, stąd) oraz z Gray’s Anatomy (1858, stąd)

 

40 dni

24/04/2015

Brubeck 40 DaysTytuł instrumentalnego 40 Days (1966) legendarnego zespołu cool jazzowego Dave Brubeck Quartet nawiązuje do czterdziestodniowego postu Jezusa na pustyni.

Dave „Take Five” Brubeck nie był pierwszym znanym jazzmanem, który nagle stał się porządnym chrześcijaninem. Zaraz przed nim zrobił to John Coltrane i nagrał słynny album-symfonię A Love Supreme. W przypadku A Love Supreme religijność autora zdecydowanie ma wpływ na odbiór, bo słuchacze od razu spodziewają się czegoś nadprzyrodzonego i zaczynają recki od „Nie jestem religijny, ale…” No, ale pewnie jakość samej muzyki też coś ma do tego, bo np. chrześcijańska wersja Baśki też jest dość natchniona, ale poza mną niewiele osób uważa ją za arcydzieło.

40 Days na żywo, 1966, niemiecki program Jazz gehört und gesehen (Jazz widziany i słyszany)

wersja studyjna

U mnie pierwszy odbiór 40 Days był niezakłócony przez ewentualne interpretacje biblijne, bo na początku nie zwróciłem uwagi na tytuł, za to zwróciłem uwagę na kompozycję. Jest to jeden z najlepszych kawałków jazzowych, jakie słyszałem – charakterystyczne dla Dave’a Brubecka skomplikowane metrum połączone jest z prawie tak samo złożonymi, ale przepięknymi melodiami. Nawet solówki są piękne i uzasadnione artystycznie. Nie jestem religijny, ale…

Fotka z linkowanego występu w RFN

 

Missa Luba

27/05/2012

W brytyjskim filmie If…. (Jeżeli…, 1968) jest scena, w której główny bohater puszcza sobie piosenkę na gramofonie. Kiedy utwór się kończy, cofa igłę i znowu go puszcza. Jest to normalna i zrozumiała reakcja na Sanctus z Missa Luba.

Missa Luba to hybryda tekstu chrześcijańskiej mszy i tradycyjnej muzyki kongijskiej. „Missa” to „msza”, a „Luba” to nazwa ludu zamieszkującego część ówczesnego Kongo Belgijskiego (potem Zairu, a obecnie Demokratycznej Republiki Kongo). Pomysłodawcą utworu był belgijski misjonarz Guido Haazen. On też, wraz z Les troubadours de la Roi Badouin – założonym przez siebie chórem kongijskich chłopców, w 1958 roku nagrał płytę z Missa Luba oraz kilkoma lokalnymi piosenkami. Album stał się w Europie całkiem sporym hitem, szczególnie dziesięć lat po wydaniu, kiedy wykorzystano w If…. Sanctus. Piosenkę wydano wtedy na singlu i w Wielkiej Brytanii dotarła aż do miejsca 28 listy przebojów.

Z dzisiejszej perspektywy można się zastanawiać, czy Missa Luba nie jest po prostu ładniejszą odsłoną ohydnego zjawiska kolonializmu. Z drugiej strony, może jest po prostu jednym z bardzo, bardzo nielicznych jego pozytywnych aspektów.

♪ Missa Luba – Sanctus

♪ Missa Luba – Kyrie

Aha, wystrzegajcie się innych niż Les troubadours wykonań Missa Luba.

O Egipcjance

21/01/2012

Misirlou wszyscy znają z początku Pulp Fiction, w pochodzącym z 1962 roku wykonaniu Dicka Dale’a. Nie wszyscy wiedzą, że jest to utwór znacznie starszy i że powstał w Grecji. To znaczy najprawdopodobniej w Grecji, bo jego autorstwa i pochodzenia nie da się do końca ustalić. W ogóle czytanie o Misirlou (Μισιρλού) to koszmar – oprócz tego, że to dobry kawałek, to prawie nic nie jest pewne. Wiadomo tylko, że pierwszy nagrał tę piosenkę niejaki Tedos Demetriades w 1927 roku. I że „Misirlou” to po grecku „Egipcjanka”. I że surf-rockowa wersja Dicka Dale’a też jest niezła i dobrze postąpił Κουέντιν Ταραντίνο, wykorzystując ją w soundtracku.

LINKI:

Świetny artykuł o piosence oraz mp3 różnych wykonań (polecam szczegónie Danai)

Pierwsze nagranie – Tedos Demetriades, 1927

Dick Dale na żywo, 1963

Zdjęcie Egipcjanki stąd

Youssou N’Dour o swojej dzielnicy

14/12/2010

Dziś przepiękna piosenka Medina, mój ulubiony, po Immigres (patrz odpowiedni wpis) kawałek Senegalczyka Youssou N’Dour.

Tytułowa Medina to dzielnica Dakaru, w której wychował się piosenkarz. (more…)

Wybierz swoje Top 5! Wasze ulubione piosenki z ostatnich 10 lat

09/12/2010

Wymyśliłem nową kategorię wpisów, bardziej jak forum niż blog. Ale może ta zabawa chwyci. Teraz to Wy wybieracie top 5, a ja tylko podrzucam kategorię. Dlaczego tylko ja mam się pocić przy klawiaturze? No, oczywiście swoją top 5 też napiszę – tylko już bez trzydziestu linków, rymowanych tłumaczeń i wszelkich pretensji do obiektywności albo słuszności wyboru. (more…)

Top 5 niegłupich hitów lat 80-tych

11/11/2010

Odpocznijmy na chwilę od starych nagrań i zajmijmy się nowościami.

Przeboje lat osiemdziesiątych to nie tylko piosenki dobre ale głupie (You Spin Me Round) albo głupie i jednocześnie bardzo niedobre (Abracadabra). Zdarzało się, że popularność zdobywały piosenki mądre – „o życiu”, że tak powiem. Oto lista pięciu takich kawałków w kolejności prawdopodobnie chronologicznej. (more…)

„This is why people OD on pills …

31/10/2010

… and jump from the Golden Gate bridge. Anything to feel weightless again”. To refren Weightless Again zespołu The Handsome Family – piosenki, która niezwykle dobrze oddaje tragedię ludzkiej egzystencji. (more…)