Top 20: Najsmutniejsze piosenki lat 80-tych, część 1 z 2

Edvard_Munch_-_Separation.jpg

Gdy nie podoba się jej twoja playlista

Cenisz melancholię, a jednocześnie nie gardzisz brzmieniem syntezatora Yamaha? Jeśli tak, to lista dwudziestu najsmutniejszych piosenek lat osiemdziesiątych jest właśnie dla Ciebie. Oto pierwsza połowa, zaczynamy od tematu miłości.

Joy Division – Love Will Tear Us Apart (1980) O ile od lat nie uważam już, że słuchanie Joy Division to znamię wyrafinowania i wzniesienia się ponad tępe masy, to nadal jestem zdania, że to wyjątkowo udana piosenka. Ale ostrzegam: jeśli się z nią identyfikujecie, to macie w związku takie bagno, że nie pomoże nawet interwencja wojsk NATO.

Robert Palmer – Johnny and Mary (1980) To z kolei studium nieco subtelniejszego bagna. Ten związek może jeszcze uratować terapia, ewentualnie zdecydowana interwencja wojsk NATO.

Hazel O’Connor – Will You (1980) Należy docenić wybitnie brytyjskie elementy tekstu, mianowicie ważną rolę herbaty (I spill my tea / oh, silly me) oraz przypuszczenie, że partner odejdzie w grzeczny sposób. Partia saksofonu też jest niczego sobie i może spokojnie konkurować z Baker Street, Careless Whisper czy Who Can It Be Now?.

destnik.gif

Rozlít můj čaj. O, hloupé já.

Marie Rottrová – Lásko voníš deštěm (1981) Miłości pachniesz deszczem. Zadziwiająco dobre jak na produkt Czechosłowacji – państwa, którego muzyka popularna prowokowała w najlepszym razie śmiech, a w najgorszym, groźby sankcji gospodarczych. A skoro już przedstawiam piosenkę o deszczu w języku naszych południowych sąsiadów, to śpieszę poinformować, że „parasol” po czesku to „deštnik”, a nie, jak niektórzy opowiadają na prawo i na lewo, „šmatičku na patičku„. W czeskim jest tyle śmiesznych słów, że naprawdę nie trzeba wymyślać własnych.

The Korgis – Everybody’s Got to Learn Sometime (1980) „Każdy się kiedyś nauczy” to całkiem normalne słowa, ale zaśpiewane są tutaj tak, że wywołanym smutkiem dorównują co najmniej zdaniu „Opóźnienie może ulec zmianie”.

Bruce Springsteen – The River (1980) Nadal jesteśmy przy temacie miłości. W tej piosence miłość się skończyła, jak tylko Mary zaszła w ciążę na początku drugiej zwrotki.

Maanam – Jestem kobietą (1983) Tu miłości przeszkadza wojna. Piosenkę zainspirował stan wojenny, najbliższa rzecz do wojny, jaką mógł wprowadzić ewidentny wielbiciel czołgów gen. Jaruzelski. Tu dodam, że pamiętam całkiem sporą część lat 80-tych i nie przypominały one, jak się niektórym roi, jednego, wielkiego teledysku Ricka Astleya. A przynajmniej nie w PRL.

1280px-Stan_wojenny_w_Polsce_-_1981-1983_-_08

The Smiths – How Soon Is Now? (1984) Miłość boli, ale jak jej nie ma, to też boli. Niniejszym kończymy temat miłości i przechodzimy do dwóch piosenek smutnych nie wiadomo właściwie, dlaczego.

Jane – It’s a Fine Day (1983) Niby ładny dzień, ale jakoś strasznie. W latach 90-tych przebojem był taneczny kower tego utworu w wykonaniu Opus 3, ale oryginalna wersja a capella zostawia więcej przestrzeni, w którą tak fajnie wpełza niepokój.

Q Lazzarus – Goodbye Horses (1988) Tu przesłanie wydaje się optymistyczne, ale głos wokalistki temu przeczy. Dodam, że piosenka nie opowiada o zastąpieniu transportu konnego spalinowym.

W drugim odcinku będzie o dzieciństwie, biedzie i śmierci.

Obraz – Edvard Munch – „Rozłąka”, zdjęcie ze stanu wojennego i jego podpis – anonimowy opozycjonista (oba z Wikimedia Commons), gif z Krecika nieznanego autorstwa.

Tagi: , , ,

Komentarze 4 to “Top 20: Najsmutniejsze piosenki lat 80-tych, część 1 z 2”

  1. Kris Says:

    Mam nadzieję, że nie zabraknie „Sometimes It Snows In April” Wiadomo Kogo..

  2. Agnieszka Grabarz Says:

    Ze smutnych Czechów lat 80. to jeszcze Nohavica :) https://www.youtube.com/watch?v=O0gMiO1r1Jc

    Ps. A „wiewiórka” po czesku to nie drevny kocur…

    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz