Archive for Październik 2019

Top 7: Czarownice i jeden czarnoksiężnik

31/10/2019

veronica lake 1942.jpg

Dość długo byłem sceptycznie nastawiony do Halloween, ale w końcu odrobinę  przekonałem się do tego celtyckiego święta. Pewnym czynnikiem mogła być tu krytyka Halloween ze strony Kościoła, najwyraźniej drżącego o pozycję lidera w przyprawianiu dzieci o koszmary. Dzisiejszym tematem będą więc piosenki i poematy symfoniczne o bohaterkach licznych baśni i jeszcze liczniejszych samosądów – czarownicach.

Modest Musorgski – Noc na Łysej Górze (1867) Początek utworu jest powszechnie znany i często używany w filmach by oznajmiać grozę. Reszta tego poematu symfonicznego też jest niczego sobie. Noc na Łysej Górze, jak można domyślić się z tytułu, przedstawiać ma sabat czarownic, gdzie oddają się bezbożnym czynnościom w rodzaju całowania szatana w tyłek, latania na miotłach czy obchodzenia Halloween.

Anatolij Ladow – Baba Jaga (1904) Kolejny rosyjski poemat symfoniczny, tym razem o słynnej właścicielce domku na kurzej stopie. Ten krótki utwór ma przedstawiać lot Baby Jagi w moździerzu – jej ulubionym środku transportu. Nie próbujcie tego w domu.Bilibin._Baba_Yaga

Vainica Doble – La bruja (1970) Folkowo-psychodeliczny duet Vainica Doble wciela się w czarownicę (czyli La Bruja) przygotowującą niezawodną (infalible) miksturę: arsénico, ácido nítrico, mercurio, azufre (siarka), antimonio con la ayuda (z pomocą) del demonio. Nie próbujcie tego w domu.

Engelbert Humperdinck – Hexenritt (1893) Przykład klasyki zainspirowanej niemiecką muzyką ludową, ale spokojnie, fragmentowi i tak bliżej do Halloween niż do Oktoberfest. Jazda czarownicy pochodzi z opery Jaś i Małgosia, czyli Hänsel und Gretel. Anglojęzyczna wersja opowieści o łakomym rodzeństwie zachowuje niemieckie imiona, dzięki czemu z jednego genialnego tłumaczenia popularnej książki Kraina Chichów dowiadujemy się, że jakiś domek wygląda jak chatka „Hansela i Gretela”.

Redbone – Witch Queen of New Orleans (1971) To druga pod względem popularności piosenka sympatycznych twórców megahitu Come and Get Your Love. Główną rolę gra tu wudu, choć o dziwo nie ma nic o wbijaniu igieł w laleczki nieprzyjaciół.kim novak.jpg

Frank Zappa – Camarillo Brillo (1973) Tu także wudu, tym razem nawet z laleczką. Nie wiadomo tylko, czy bohaterka jest bardziej czarownicą, czy new-age’owcem. W każdym razie spotkanie z nią kończy się, jak to często bywa w twórczości Zappy, obcowaniem cielesnym.

Paul Dukas – Uczeń czarnoksiężnika (1897) Mężczyźni rzadziej występują w opowieściach o czarach, może trudniej było na nich urządzać polowania. Poemat symfoniczny Uczeń czarnoksiężnika oparty jest na wierszu J.W. Goethego i opowiada o nieudolnym stażyście przysłanym przez Urząd Pracy. Historię i utwór muzyczny znacie być może z kreskówki z Myszką Miki w roli głównej.

Jeśli macie jakieś ulubione utwory o czarownicach lub inne przemyślenia, to piszcie w komentarzach.

Obrazki: Veronica Lake promująca film Poślubiłem czarownicę (1942), Iwan Bilibin – Baba Jaga (w moździerzu, 1900) oraz Kim Novak jako czarownica-bitnik z filmu Czarna Magia na Manhattanie (Bell, Book and Candle, 1958)

 

Top 7: Złota era country

18/10/2019

Wanda_Jackson.jpg

Muzyka country nie cieszy się u nas przesadną popularnością. Nie jest to może sytuacja niepozwalająca dalej żyć, ale skoro rozwiązano już wszystkie inne problemy kraju, czas zaradzić i temu. Oto siedem piosenek ze złotego okresu country, które przekonają najbardziej zatwardziałego wroga kapeluszy i frędzli.

Johnny Cash – Don’t Take Your Guns to Town (1959) Johnny’ego Casha lubią nawet ci, co nie lubią country. Może to przez jego niechęć do noszenia kapeluszy i frędzli – pamiętacie, jak było z tym astronomem w fezie z „Małego księcia”.
W utworze Don’t Take Your Guns to Town matka uprzedza syna, aby nie brał ze sobą broni, bo źle się to skończy. Syn jednak bierze ze sobą broń i źle się to kończy. We współczesnej wersji tej opowieści matka mogłaby błagać syna, aby nie brał telefonu, bo w chwili znudzenia znowu zacznie, dajmy na to, obrażać na portalach społecznościowych osoby chodzące z parasolem podczas opadów śniegu.

Hank Williams – I’m So Lonesome I Could Cry (1949) Stare, prawda? Złota epoka country trwała, o ile się zdążyłem zorientować, mniej więcej od późnych lat czterdziestych do wczesnych sześćdziesiątych. Dla porównania, złota epoka polskiego grunge’u trwała od początku riffu do We Know How to Kill Kr’shna Brothers, aż do momentu, gdy dziesięć sekund później wchodzi wokal.

Wanda Jackson – I Gotta Know (1956) Utwór uznawany jest za rockabilly, czyli takie pół-country, ale obfitujący we frędzle wizerunek Wandy Jackon nie pozostawia wątpliwości, że jej miejsce jest na niniejszej liście. W I Gotta Know podmiot liryczny stawia pytanie If our love’s the real thing, where is my wedding ring? co nieuchronnie muszę przetłumaczyć na Skoro tak kochasz mnie, gdzie obrączka, pytam się?

Patsy Cline – I Fall to Pieces (1961) Patsy Cline śpiewała najsmutniejsze piosenki w historii country. Długo wybierałem między I Fall to Pieces a Crazy, aż w końcu zapłakałem całą klawiaturę.

Webb_Pierce.jpg

Jimmy Dean – Big Bad John (1961) Piosenkarze klasycznego country nie zawsze śpiewali o miłości, bo zdarzało im się śpiewać o kopalniach. Big Bad John to legenda o dużym i groźnym górniku, który ginie ratując kolegów. Fani Nicka Cave’a docenią zapewne podobieństwo struktury piosenki do utworu Red Right Hand.

Webb Pierce – There Stands the Glass (1953) Czasem śpiewali też o alkoholu. Tutaj, na przykład, bohater piosenki z niepokojącą czułością odnosi się do szklanki.

Hank Locklin – Send Me the Pillow You Dream On (1949) Narrator prosi eks, aby przesłała mu swoją poduszkę. Nie jestem psychologiem, ale nie wydaje się to zbyt mądrą taktyką. To dobra okazja przypomnieć, że tekstów muzyki popularnej absolutnie nie należy traktować jako poradników. Pełno tam durnych rad, w stylu „nie martw się, bądź szczęśliwy” (Bobby McFerrin), „krzycz” (Tears for Fears) albo „otwieraj parasol, jak pada śnieg” (nie pamiętam, ale chyba Varius Manx).

Vaughn Monroe – (Ghost) Riders in the Sky (1949) Na koniec zupełne kowbojstwo i słoma w butach. Wspaniała piosenka o kowbojach-widmach.  „Jupi-aj-ej” aż samo ciśnie się na usta.

Kocham stare country. Przenosi mnie do czasów, które nie były może idealne, ale przynajmniej kiedy padał śnieg, to nikt nie chodził z parasolem.

Na zdjęciach (z Wikimedia Commons) Wanda Jackson i Webb Pierce