Dość długo byłem sceptycznie nastawiony do Halloween, ale w końcu odrobinę przekonałem się do tego celtyckiego święta. Pewnym czynnikiem mogła być tu krytyka Halloween ze strony Kościoła, najwyraźniej drżącego o pozycję lidera w przyprawianiu dzieci o koszmary. Dzisiejszym tematem będą więc piosenki i poematy symfoniczne o bohaterkach licznych baśni i jeszcze liczniejszych samosądów – czarownicach.
Modest Musorgski – Noc na Łysej Górze (1867) Początek utworu jest powszechnie znany i często używany w filmach by oznajmiać grozę. Reszta tego poematu symfonicznego też jest niczego sobie. Noc na Łysej Górze, jak można domyślić się z tytułu, przedstawiać ma sabat czarownic, gdzie oddają się bezbożnym czynnościom w rodzaju całowania szatana w tyłek, latania na miotłach czy obchodzenia Halloween.
Anatolij Ladow – Baba Jaga (1904) Kolejny rosyjski poemat symfoniczny, tym razem o słynnej właścicielce domku na kurzej stopie. Ten krótki utwór ma przedstawiać lot Baby Jagi w moździerzu – jej ulubionym środku transportu. Nie próbujcie tego w domu.
Vainica Doble – La bruja (1970) Folkowo-psychodeliczny duet Vainica Doble wciela się w czarownicę (czyli La Bruja) przygotowującą niezawodną (infalible) miksturę: arsénico, ácido nítrico, mercurio, azufre (siarka), antimonio con la ayuda (z pomocą) del demonio. Nie próbujcie tego w domu.
Engelbert Humperdinck – Hexenritt (1893) Przykład klasyki zainspirowanej niemiecką muzyką ludową, ale spokojnie, fragmentowi i tak bliżej do Halloween niż do Oktoberfest. Jazda czarownicy pochodzi z opery Jaś i Małgosia, czyli Hänsel und Gretel. Anglojęzyczna wersja opowieści o łakomym rodzeństwie zachowuje niemieckie imiona, dzięki czemu z jednego genialnego tłumaczenia popularnej książki Kraina Chichów dowiadujemy się, że jakiś domek wygląda jak chatka „Hansela i Gretela”.
Redbone – Witch Queen of New Orleans (1971) To druga pod względem popularności piosenka sympatycznych twórców megahitu Come and Get Your Love. Główną rolę gra tu wudu, choć o dziwo nie ma nic o wbijaniu igieł w laleczki nieprzyjaciół.
Frank Zappa – Camarillo Brillo (1973) Tu także wudu, tym razem nawet z laleczką. Nie wiadomo tylko, czy bohaterka jest bardziej czarownicą, czy new-age’owcem. W każdym razie spotkanie z nią kończy się, jak to często bywa w twórczości Zappy, obcowaniem cielesnym.
Paul Dukas – Uczeń czarnoksiężnika (1897) Mężczyźni rzadziej występują w opowieściach o czarach, może trudniej było na nich urządzać polowania. Poemat symfoniczny Uczeń czarnoksiężnika oparty jest na wierszu J.W. Goethego i opowiada o nieudolnym stażyście przysłanym przez Urząd Pracy. Historię i utwór muzyczny znacie być może z kreskówki z Myszką Miki w roli głównej.
Jeśli macie jakieś ulubione utwory o czarownicach lub inne przemyślenia, to piszcie w komentarzach.
Obrazki: Veronica Lake promująca film Poślubiłem czarownicę (1942), Iwan Bilibin – Baba Jaga (w moździerzu, 1900) oraz Kim Novak jako czarownica-bitnik z filmu Czarna Magia na Manhattanie (Bell, Book and Candle, 1958)