Internet Archive, zwane także archive.org, to dobre źródło darmowych mp3 z nagraniami, do których wygasły prawa autorskie. Ich jakość bywa różna, ale mnie się to akurat podoba (czasami irytuje tylko kompresja do mp3). Zadziwiająco dużo znajdziemy starych nagrań dzieł Igora Strawińskiego (1882 – 1971), w dodatku prawie we wszystkich dyryguje sam kompozytor. Można posłuchać lub pobrać, najlepiej w formacie „mp3 VBR”.
Warto zacząć od pierwszego nagrania (1929) baletu, który przyniósł sympatycznemu (patrz zdjęcie) Rosjaninowi sławę, czyli Święta wiosny. Ponoć słabe wykonanie, ale jaki dokument! Jest też nagranie z roku 1940. Następnie można posłuchać suity z Ognistego ptaka, też szalony, odjechany balet, tylko trochę bardziej przystępny, napisany nieco przed Świętem wiosny. Dostępny jest też cały balet Pietruszka, stylistycznie i chronologicznie między Świętem a Ognistym. W dwóch ostatnich pozycjach wyjątkowo nie dyryguje kompozytor, tylko Leopold Stokowski.
Drugą, obok baletów ważną kategorią twórczości Strawińskiego są jego dzieła neoklasyczne. O Symfonii psalmów już pisałem i do niej linkowałem. Absolutny powerplay na moim ipodzie, pozwala z godnością przetrwać podróż przepoconym autobusem. Podobnie często słucham też pierwszego nagrania Ebony concerto – przykładu neoklasycyzmu jazzowego (też już pisałem i linkowałem), gdzie na klarnecie gra słynny Woody Herman, na którego zamówienie utwór został napisany. Aha, warto też posłuchać suity z Opowieści Żołnierza – bardzo to momentami popowe, choć i tak dziwne i kanciaste. Jest to również podobno bardzo dobry przykład wspomnianego neoklasycyzmu, o którym (bardziej lub mniej kompetentnie) pisałem w innym poście.
Ten podpis pod zdjęciem Igora Strawińskiego to nie do końca żart, bo aresztowany został, choć trudno w to uwierzyć, za nielegalną, dysonansową przeróbkę hymnu amerykańskiego. Wypuścili go, kiedy uznano, że nie miał złych zamiarów. A napisałem „sympatyczny”,bo taki był naprawdę, choć nie wyglądał. A przynajmniej sympatycznym wydaje się w jedynym wywiadzie, jaki widziałem, gdzie opowiada o komponowaniu Święta wiosny i reakcji na dzieło impresario Sierieja Diagilewa.
Odwrotnie niż Schubert, Bach i wielu innych, Igor Strawiński był bardzo znany za życia, za to po śmierci stracił na popularności. Ktoś o nim jednak jeszcze pamięta, o czym świadczy niedawna strona startowa Google, przygotowana z okazji urodzin kompozytora. Jak widać na załączonym obrazku, najbardziej cenionymi przez kogoś w Google dziełami Strawińskiego są Ognisty ptak oraz Święto wiosny (bo zakładam, że do tego drugiego nawiązują kamyki, trawki, kwiatki i gąsienica).
Gorąco polecam te nagrania, mimo złej jakości. Na przenośnym odtwarzaczu to nie przeszkadza, za to od otaczającej rzeczywistości oddziela doskonale. Gdyby któreś z tych linków nie działały lub przestały działać, dajcie znać. Gdybyście mieli jakieś refleksje na temat Strawińskiego, albo muzyki, albo sztuki, albo w ogóle życia, to też dajcie znać.
Tagi: archive.org, Internet Archive, klasyczna, kompozytorzy, kompozytorzy dyrygujący własne dzieła, lata dwudzieste, lata trzydzieste, modernizm, mp3 muzyka klasyczna, mroczna muzyka, muzyka, muzyka dwudziestowieczna, muzyka orkiestrowa, muzyka poważna, muzyka symfoniczna, nagrania archiwalne, neoklasycyzm, Niżyński, romantyzm, Stravinsky, wielcy kompozytorzy
12/07/2009 o 14:59 |
Strawiński leży u mnie odłogiem. Jedyne, czego od czasu do czasu słucham, to transkrypcja jego Ognistego Ptaka oraz Przyjścia Wiosny w wykonaniu Isao Tomity. Wersja z koncertu z Linzu wbiła mnie wieki temu w fotel (wtedy klasyki nie słuchałem zupełnie) i tak mi już zostało.
Ale … chętnie bym zgłębił. Ileż w końcu można siedzieć w muzyce baroku :)
12/07/2009 o 21:42 |
Chyba długo można. Haendel całe życie siedział. Tomity pewnie niedługo posłucham. Już ma plus za okładki. Ze Strawińskim lepiej się nie spieszyć. Na podstawie tego, o czym piszesz na blogu, najlepszym wyborem na początek byłaby chyba „Symfonia psalmów”. Ale to nigdy nie wiadomo :). Strawiński zrobił też taki niby-barok, balet „Pulcinella”. Wziął melodie od Pergolesiego i nie tylko, po czym zaaranżował je po swojemu. Można tu posłuchać:
Mnie najbardziej podoba się moment koło 4:00, kiedy śpiewak trzyma jedną nutę, a w tle pojawiają się akord nie z tej ziemi.
02/03/2010 o 22:12 |
Igor Strawiński miał, jak mawiają w marynarce wojennej, flagowy wygląd. A co się stanie, jak jakiś policyjny fotograf zarobi parę dolców za zrobienie zdjęcia świetnemu kompozytorowi.
Policyjni fotografowie… na przykład komuniści w miastach środkowo-italskich. Niech im ziemia lekką będzie, za takie przysługi. Już Dante o tych miastach pisał dość ciekawe spuszczanie ich w czeluści piekielne. Czym się tu zatem martwić?
Strawiński spokojnie mógłby obsadzić na piątego niejedną kapelę rock and rolle’ową. Facjata – nie ma jak facjata w takiej sztuce. Czy to „Święto Wiosny” czy taka grzeczna „Pietruszka” – napęd daje chyba już głównie fizys autora.
Andrzej Marek Hendzel
http://www.hendzle.pl
http://www.archiloch.com
02/03/2010 o 23:53 |
Nie dość, że prawda, to i jeszcze w liczbie mnogiej. :)
Andrzej Marek Hendzel
http://www.hendzel.pl
http://www.archiloch.com
03/03/2010 o 09:17 |
Hello
Od pewnego czasu myślę o zamieszczeniu tu list 5 najprzystojniejszych i najbrzydszych kompozytorów. Co do drugiej listy, nr 1 jest raczej przesądzony. Dorzucam link do koszulki. którą chciałbym sobie kupić: http://www.zazzle.com/stravinsky_he_had_glasses_tshirt-235582167963998333
03/03/2010 o 11:36 |
Szukałem Strawińskiego, bo Samuel Adler w Swoim „The Study of Orchestration” umieścił poszukiwany przeze mnie klucz muzyczny przy cytacie z jego „Pietruszki”. Wyskoczyły te zdjęcia. Kiedyś kolega stwierdził, ze Igor Strawiński mógłby spokojnie na piątego wejść do składu The Rolling Stones i zwaliłby ze sceny Micka Jaggera. Idąc rozumowaniem – na ryja – na pewno.
Ale Strawiński ponoć miał swoje inne zalety. I przy okazji nadrobiłem nieco luki w edukacji dzięki temu, co tu umieściłeś. Co do list przystojniaków i flagowców, to odpuść sobie, chyba że zależy Ci na opinii rozhisteryzowanych panienek.
W każdym razie wiem, co oznacza dziwny klucz, którego używają Anglosasami, bo Adler użył go w nowym zapisie utworu Strawińskiego. Ale klucz ten w moim edytorze do składu nutowego będzie miał jednak nazwę nawiasową Adler a nie Strawiński.
„Święto Wiosny” jest przereklamowane, nie robi żadnego piorunującego wrażenia. Inne utwory nie do końca przeanalizowałem. Jedynie partyturę „Pietruszki” – schematyczna, jakby czytał utwory Beethovena. Żadnych rewelacji. I te cytaty z muzyki podwórka.
Cóż, taka była epoka, że mylono aranżera z kompozytorem. Zatem została jedynie buźka, jak w filmie z Chicago lat trzydziestych. Stowarzyszenie miłośników opery w pas się kłania.
Powodzenia.
Andrzej Marek Hendzel
http://www.hendzel.pl
http://www.archiloch.com